Homilia na Wigilię Paschalną.
Jest taki film wyprodukowany jeszcze w ZSRR choć nakręcił go gruziński reżyser – pod tytułem: Pokuta. Bardzo znamienne jest jego zakończenie. Do miasteczka, po długich latach nieobecności, powraca starsza kobieta. Idąc ulicą zatrzymuje się i pyta młodszą od siebie kobietę: Czy ta ulica prowadzi do Cerkwi Najświętszej Maryi Panny? Na co ta odpowiada: Nie! Nie prowadzi, bo nie ma już Cerkwi. Starsza kobieta, słysząc taką odpowiedź, zatrzymuje się jakby w swoim wnętrzu i po chwili niby do młodszej kobiety, niby do siebie, mówi: No więc po co komu droga, która nie prowadzi do Świątyni? A powiedziawszy to odchodzi z jakimś widocznym zawodem i smutkiem.
Po co komu droga, która nie prowadzi do świątyni? Bardzo ważne pytanie, które prowokuje do zastanowienia się nad swoimi życiowymi drogami: przez jakie miejsca przebiegają i dokąd zmierzają? Wydaje się jednak, że autor filmu tym pytaniem zostawia nam ważną puentę: że wszystkie drogi człowieka powinny przebiegać przez Świątynię – tylko wtedy są owocne i mają nadprzyrodzoną wartość. I nie chodzi o jakąkolwiek świątynię – ale o Świątynię Najświętszej Maryi Panny - jako swoistą Bramę, przez którą powinni przechodzić ludzie idący do nieba. A skoro jest to Świątynia Najświętszej Maryi Panny – to jest to Świątynia Boga, który się objawił – Boga Trójjendynego - Maryja zawsze do prawdziwego Boga prowadzi.
Drodzy bracia i siostry. Tegoroczną Wigilię Paschalną – która stanowi punkt centralny wszelkich obrzędów liturgicznych całego roku liturgicznego - przeżywamy w czasie, kiedy droga do naszej Świątyni – i do wszystkich prawdziwych Świątyń Bożych - została tak ograniczona jakby zamknięta, jakby „tymczasowo” zawieszona. Ona jest ale ten, kto się do Świątyni wybiera musi się liczyć z tym, że do niej nie wejdzie, a więc i nie dotrze. Jedni z tego powodu bardzo cierpią, innym jest to obojętne a są i tacy, którzy pewnie myślą: wreszcie! Ci, co z tego powodu cierpią potrafią łączyć się z Bogiem i Kościołem duchowo, przez pragnienie serca – często zroszone łzami – i tak otrzymują potrzebne łaski. Obojętni zaś i „zadowoleni z tego stanu rzeczy” pokazują, że „ostatnia deska ratunku”, szansa jaką Pan Bóg im podaje, poprzez zesłane cierpienie, jest marnowana…. Co Bóg jeszcze może uczynić?
A jednak to w tej Świątyni i w każdej prawdziwej Świątyni Baranka Paschalnego dokują się sprawy wagi najwyższej – nie tylko wagi ogólnoświatowej – ale wagi ponadświatowej, wagi wiecznej: Syn Boży ofiaruje swoje Życie za życie świata – czyli za nas wszystkich - pokonuje śmierć, piekło i szatana a z nimi wszelkie zło. Ofiaruje ludziom nowe życie - życie, które nie podlega już cierpieniu i śmierci, któremu już nie zagraża żaden, najgorszy nawet koronawirus.
Aby to nowe życie człowiekowi ofiarować, Bóg „musiał sam otworzyć drogę do Swojej Świątyni” – tą drogę, którą żeśmy przez własne grzechy zamknęli – począwszy od grzechu pierworodnego poprzez wszystkie grzechy uczynkowe całego świata. «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo»….. On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. (J 2, 19-22)
Liturgia Wigilii Paschalnej (oczywiście w wielkim skrócie) pokazuje nam po kolei, co Bóg uczynił, aby tą drogę do prawdziwej Świątyni otworzyć – aby doprowadzić człowieka do Źródła Nowego Życia w Chrystusie.
Po skróconej dzisiaj Liturgii Światła – w której na nowo wyznaliśmy wiarę i wdzięczność za Jedyne Światło świata, którym jest Jezus Chrystus – Światło, które rozprasza wszelki mrok, włącznie z tym największym mrokiem śmierci wiecznej - czytaliśmy słowo Boże o stworzenia świata i człowieka, o Abrahamie, słuchaliśmy jednego z Proroków – a było ich przecież wielu - poprzez których Pan mówił, pouczał, napominał, a w konsekwencji przygotowywał świat na te wydarzenia, w których my dzisiaj mamy dar uczestniczyć. Tymże słowem Boga przeszliśmy ze Starego do Nowego Testamentu, odczytując Epistołę Św. Pawła i słowa Ewangelii. Zostaliśmy więc nie tylko pouczeni o tym największym Misterium, które się już dokonało, ale otrzymaliśmy wielki dar, że możemy w nim uczestniczyć. Pan Jezus powiedział w Ewangelii Św. Mateusza: Szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli. (Mt 13, 16). A kiedy polemizował z Żydami, tuż przed swoją męką, powiedział: Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał [go] i ucieszył się. (J 8, 56).
A zatem słowo Boże Wigilii Paschalnej pouczyło nas jak Bóg doprowadził ludzkość do Źródła Nowego Życia w Chrystusie – do tej Prawdziwej Świątyni Boga.
Zostaliśmy dalej pouczeni, że do tej Świątyni wchodzi się przez Chrzest. A najdoskonalszy kult – uwielbienie Boga i oddanie Mu czci - dokonuje się przez Eucharystię. Chrzest i Eucharystia. Chrzest po to, aby móc przyjąć Eucharystię. Chrzest – czyli zanurzenie w śmierć Chrystusa - bo to jest jedyna zwycięska śmierć, z której się powstaje do życia, czyli zmartwychwstaje. Kto umiera bez Chrystusa ginie. Chrzest jest wejściem w Paschę Chrystusa - jest zanurzeniem w Jego śmierć i zmartwychwstanie – i to jest odrodzenie, to jest nowe narodzenie, o którym Pan Jezu mówił Nikodemowi, że trzeba nam się powtórnie narodzić. I dopiero tak narodzony nowy człowiek może karmić się Ciałem i Krwią Pana Jezusa. Kto żyje w śmierci nie może karmić się tym Boskim Pokarmem.
My dzisiaj otrzymaliśmy dar i przyszliśmy do tej Świątyni by kolejny raz uczestniczyć w tym Misterium. W jakimś istotnym sensie reprezentujemy i uobecniamy tych naszych parafian, którzy łączą się z nami w komunii duchowej, pragnieniem serca, w swoich domach, bo nie mogą być fizycznie obecni (wiemy z jakiego powodu). Ale wielu jest naszych braci i sióstr, którzy na drogę do Świątyni Pana nie wchodzą, zapomnieli….
Jeżeli jednak ludzkie drogi nie prowadzą do tej Świątyni Bożej, jeżeli ludzkie drogi przez tą Świątynię Bożą nie przechodzą - są drogami donikąd. Mogą to być drogi nawet – tak patrząc zewnętrznie – atrakcyjne, miłe, błyskotliwe, pełne światowego sukcesu, wygodne, usłane wszelkimi rozkoszami. Jeżeli jednak droga nie prowadzi człowieka do prawdziwej Świątyni Pana, Baranka Paschalnego – jest drogą donikąd. A ten, kto nimi kroczy przypomina człowieka bezdomnego, który błąka się godzinami po rozmaitych drogach, chodnikach, placach i skwerach – nawet bardzo ładnych – ale ostatecznie nigdzie nie czuje się u siebie, niegdzie nie znajduje miejsca, o którym by powiedział: to mój dom.
I niestety wiele ludzkich dróg – mam na myśli ludzkie życie, ludzkie decyzje, czyny i wybory, ludzkie zachowania i postawy, to czym człowiek żyje – nie prowadzi do Świątyni Pana.
Na mnóstwo niebezpiecznych dróg ludzie wchodzą i bez lęku je przemierzają – tylko na tę jedną tak boją się wejść – na drogę do Świątyni Pana, gdzie ofiarowane jest im życie wieczne. A Pan Jezus w Ewangelii Św. Mateusza przestrzega i zachęca: Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!
Trzeba więc wytrwać na tej wąskiej drodze i mimo realnych przeciwności, trudów i ofiar, wchodzić przez ciasną bramę - o której mówi Pan, wskazując na samego Siebie – do Jego Świątyni. Bo tylko ta droga prowadzi do Życia. Każda inna droga jest drogą do nikąd – nikomu więc nie potrzebna. Prawdę powiedziała kobieta z radzieckiego filmu: po co komu droga, która nie prowadzi do Świątyni? Amen.